69′ M. Kucharczyk
OKIEM KIBICA: Kuchy KING znów nie zawiódł, podobnie jak cała drużyna Pogoni Szczecin. To już staje się pewne, jak Pogoń zdobywa gola na 1-0 to już zwycięstwa nie oddaje do samego końca. Obrona zrobiła co do niej należy, zwłaszcza zdominowana I połowa spotkania, w której Lechia nie miała nic do powiedzenia.
Pierwsza połowa i absolutna dominacja Pogoni
Tylko 1 strzał i 40% posiadania piłki, tak przedstawiają się statystyki drużyny Lechii Gdańsk. Team z trójmiasta po prostu nie istniał. Znakomite zawody rozgrywał Kurzawa, Kucharczyk z Matą, którzy szarpali lewą stroną i oczywiście D. Dąbrowski oraz przebojowy Kowalczyk z Bartkowskim, którzy doskonale współpracowali. Taka postawa przynosiła raz po raz doskonały odbiór i znakomita organizacja w ataku. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do Pogoni Szczecin, która oddała aż 9 strzałów.
Druga połowa i piłkarskie szachy
W drugiej połowie lepiej w mecz weszła Lechia i po bardzo słabej I połowie zaczęła odważniej atakować. Wszystko byłoby dobrze dla przyjezdnych, gdyby nie ogranie i znakomita organizacja gry zespołu ze Szczecina. Śmielsze akcje Lechii nie przyniosły jej pożądanego rezultatu, bowiem to Pogoń po znakomitej akcji zdobyła gola. Michał Kucharczyk zachował zimną krew i wykorzystał podanie od Kozłowskiego. Do końca spotkania Lechia próbowała strzelić wyrównującego gola, zwłaszcza w końcówce meczu mieli dwie dogodne okazje, ale nie umieli wykorzystać swoich szans. Jeszcze jedno porównanie, mianowicie grających juniorów Pogoni. Adrian Benedyczak pierwszy strzał oddał w 19 minucie, do tej pory piłka go nie szukała, po czym odważniej zaczął grać. Ale wejście w 60 minucie Kozłowskiego wraz z Zahovic’iem (zdecydowanie ten pierwszy ożywił poczynania Portowców).
Gracz meczu: D. Dąbrowski
Choć wielu graczy, wymienionych powyżej zasługuje na słowa uznania, m.in. Kucharczyk, Kowalczyk, Mata, Gorgoń to D. Dąbrowski zasługuje na najwyższe uznanie. Zagrał po profesorsku i królował w środku pola. Całkowicie zdominował ten obszar boiska, a wielość przechwytów, kreacja gry i celne dośrodkowania tylko potwierdzają wybór na gracza meczu. Drugie z rzędu, kolejne zwycięstwo cieszy, stawka jest przecież ogromna. Utrzymać drugie miejsce i powalczyć o tytuł to wydaje się być w zasięgu ręki. Czekamy tym razem na potknięcia lidera Ekstraklasy – Legii Warszawa. Teraz przerwa na reprezentację spotykamy się na meczu Pogoni już za 2 tygodnie. Czekamy z niecierpliwością i trzymamy kciuki za naszą Portową Jedenastkę.
Dobry artykuł